poniedziałek, 26 lipca 2010

weekend :)

..Ten Obrazek postanowiłam nazwać "Ratownik i Jego Suka :) " i nie wymaga komentarza
..dodam tylko z nieukrywaną radością że i Ratownik i Suka należą do mnie :):) :):):):):)


Jednym słowem My, plus jakieś przypadkowe "gwiazdy w tle"ale ten bzikowy język musiał być uwieczniony :)
Nosz normalnie wichrowe wzgórza... duma i uprzedzenie.. wszystko w jednym małym psie.. ten dramatyzm..ten romantyzm w oczach .. och och :)
i poszła... :)

Muszę tutaj wyjaśnić skąd biorą się te zdjęcia ze śladami łap, niewyjaśnialny zdaje mi się fakt mojej fascynacji jej opuszkami łap, jej i kotów..generalnie wszystkich łapiastych.. coś pięknego..bajecznego... i tak oto przyłapuję się potem nad zachwycaniem się śladami błotnych łap na dopiero upranych dżinsach, czy odciskach w świeżo upieczonym cieście...

147. Po Kościach pies dostaje dodatkowy skill zwie się : robimy qpę co godzinę.
148. Mimo wszystko nadal kość=smoczek na niegrzeczne bydle.
:)
149. .. po kościach jest też jeszcze jeden skill psa... i jest on jednym słowem uciążliwy bezdźwięczny i absolutnie masakrycznie zapachowy... i nie przewidywalnie częsty: jednym słowem gazy....

sobota, 24 lipca 2010

sweet focie :) czyli sobotnie lenistwo domowe :)


Dziwnym zbiegiem okoliczności odkryłam co jest przyczyną ubywania ziemniaków z koszyka... mój pies jest pyro fanem ;)jest też kościolubem co akurat zaskoczeniem nie jest :)

Poniżej zrobione dosłownie minutę temu sweet focie Zuzki :) specjalnie dla Jej Fanów :)

wtorek, 20 lipca 2010

Jeż cd 2

Pisze prosto z biegu jeszcze łapie powietrze zapalczywie buzie mam całą czerwoną, ale chce napisać zanim wszystko się ulotni a zatem w opadającym kurzu unoszącym się jeszcze po moim szaleńczym biegu opowiadam od początku.


Wracam sobie wesoło z pracy godzina 16:50 mijam uśmiechnięta sklep warzywny a że zawsze zagaduje przemiłych właścicieli to i tym razem też tak było
Pan: Dzień dobry Madziu z pracy? a taka wesoła?
Ja: Dzień dobry a bo ja do psa się śpieszę
Ja: A wie Pan że wczoraj znalazłam tu niedaleko małego jeża?
Pan: a wiem bo tu za naszym sklepem pod deskami matka ma 7 małych i sobie dorastają...
Ja:... ale jak małych?
Pan: o takie maluchy
Ja: ...ale ja go do lasu wyniosłam...
Pan: oj to nie dobrze mały nie przeżyje jeszcze.. czyli już zostało 6 ...
Ja: ..ale ja nie wiedziałam... tak mi przykro..
Pan: no trudno
Ja: do widzenia..tak mi przykro..
Pan: do widzenia Madziu
...
.... lecę załamana i przerażona swoją bezmyślnością do domu...biorę sukę w smycz .. dzwonię do Marzenki a ta mi mówi w ucho "idź tam! zobacz może będzie!nie martw się! skąd mogłaś wiedzieć, chciałaś dobrze..."
puszczam się pędem pod górę za osiedle byle szybciej byle do lasu zaklinam w myślach..."proszę proszę proszę proszę niech będzie"
Freyja wiernie pędzi obok wesoła z takiego obrotu sprawy...
.. droga się nie kończy .. w końcu docieram pełna obaw na miejsce.. staje i mówię
"A teraz Frejku szukaj! szukaj jeża! wczoraj tu zostawiłaś! szukaj!"


i co robi mój najwspanialszy najcudowniejszy najmądrzejszy naj naj naj pies?!
znajduje jeża jakieś 4 m dalej za krzakami...
jak o tym myślę to aż w to nie wierzę
patrzę czy malec się rusza ,oddycha "uff"
biorę go czym prędzej w kapelusz (tym razem inny bo wczorajszy na sznurku schnie) i puszczam się biegiem w dół do domu...
mały jeżyk nie wykazuje takiego entuzjazmu jak wczoraj, leży grzecznie na dnie kapelusza.. trochę się martwię, przystaję i zerkam czy aby nie jest już za późno, ale trochę się rusza ..zdaje się być po prostu nieco .. zaspany?
piesa biegnie cały czas obok i co chwila zerka w górę na kapelusz jakby wiedziała...

macham z daleka do Pana ze sklepu podchodzi a ja wybucham radością
Ja:znalazłam!
Pan: Madziu pobiegłaś aż do lasu po tego malca? naprawdę?
Ja: no tak!Przecież nie mogłam Go mieć na sumieniu! i jest żyje, chyba nic mu nie jest Pan popatrzy..
Pan: "i gdzie byłeś mały wędrowniku? do domu ale już!".. i stawia go obok legowiska a mały odzyskuje wszystkie siły i pełnym werwy krokiem włazi pod deski...
Ja: jak Pan myśli będzie dobrze?
Pan: wygląda całkiem dobrze.. zobacz jak szybko popędził do mamy..o zobacz a to reszta
Ja: "rozglądam się i widzę odkrywam jeszcze kilka małych jeży w promieniu 2 m "
Pan: bierze pozostałe pokazuje mi te przepyszne morduchy które ciekawie zerkają z Jego ręki na przerażonego człowieka spoconego jak koń i o twarzy czerwonej jak świnia a rozumku tak małym jak nie powiem już kto... Freyja też zerka na jeżyki ciekawsko ale już nie szczeka grzecznie się przygląda...
Ja : uśmiecham się i mówię że już dość wrażeń, mam nauczkę na przyszłość, czas iść do domu i opanować emocje.
Pan: nic się nie martw małemu nic nie będzie i wiesz.. naprawdę coś takiego się liczy ..będzie Ci to na pewno zapisane Madziu do widzenia.
Ja: uśmiecham się do widzenia do zobaczenia

Koniec

Morał z tego jeden, jak się człowiek za bardzo stara to narobi z tego większego bałaganu.
Cieszę się że mój błąd nie kosztował tego malca życia.
Idę ściskać moje rude bydle które nie zdając sobie nawet z tego sprawy jest dziś moim BOHATEREM


poniedziałek, 19 lipca 2010

Jeż




Wracając z pracy znalazłam tego malucha przy ul Morskiej, nosz tuż tuż od samochodów błąkał się pod drzewem samotny sierotek.. nie było widać w pobliżu żadnej jeżowej mamy, ani tym bardziej miejsca gdzie taka jeżowa mama mogła się schować .. no to odważny maluch który nic a nic się mnie nie bał został odtransportowany w mojej czapce do lasu za osiedlem gdzie mieszkam
wtedy też zrobiłam mu pożegnalne zdjęcie i odeszłam z bólem serca.
Powiem Wam szczerze że przeuroczy z niego stwór, i ten pyszczek..a miałam okazję się poprzyglądać bo ciekawski wyglądał z czapki i obwąchiwał moje palce ..po chwili spaceru poszedł spać w prowizorycznym nosidełku.. i za raz na skraju lasu, w malinowych chaszczach zostawiłam dzikiego chronionego stwora .. oby mu się wiodło.
Dostał morelka, ale chyba morelki mu nie w smak pewnie woli glisty i chrabąszcze ..wiadomo.. co mięsko to mięsko.. postarałam się nie dotykać i nie zostawiać swojego zapachu..
Cały czas tylko się zastanawiam czy zrobiłam dobrze przenosząc tego malca..

środa, 14 lipca 2010

Pies i morze :)

W ostatni weekend (jak w większość weekendów) wyskoczyliśmy do Władysławowa na plażę
Co się tyczy psa jest prawdziwym podróżnikiem, nie marudzi nawet w najgorszych warunkach .. nie szczeka nie piszczy nie jest jej niedobrze, nie chce jej się siku, jednym słowem idylla...pod warunkiem że Trzymam ją na rękach.. co odbija się na moim komforcie jazdy.. futro wszędzie, ciepło, wbija kości gdzie popadnie i ciężko na dodatek :)
Co gorsza sezon w pełni więc miejsc siedzących brak ... upf mimo wszystko było warto..
Plaża
Większość czasu pies spędza w tej pozycji, co najwyżej wchodzi po własne kolana do wody ..
Były próby przekonania małej do wody ale kończy się to trzęsawką na rękach.. podrapaniem kiedy zanurzamy ogon, a następnie ...hiper szybkim "pieskiem" do brzeguDroga powrotna pełen wypasik miejsca wolne, i nawet dostęp do okna, a mimo tego była tak padnięta że zero entuzjazmu.. ja zresztą też..
Z wesołego weekendu przynosimy najczerwieńsze barwy wojenne jakie miałam dotychczas i całą noc na "aua, sorki, nie dotykaj mnie!" :) oraz informację bezcenną "Pies umie pływać aczkolwiek wybiera odkrywanie uroków stabilności piachu pod łapą i przedkłada to na machanie łapami w czymś co jest mokre i szumi" jednym słowem prawdziwa SUKA RATOWNIKA ;)

Tak sobie myślę że na tym ostatnim zdjęciu przypominam rosyjską matronę zmęczoną życiem :):):) ale zajebiście byłam padnięta od upału .. spalona i generalnie ..spaaaaać:) ale fakt faktem mine mam ha ha ha :) zajebiste jest to zdjęcie :)
Prawda jest taka że nawet już mi się uśmiechnąć nie chciało :):):) i miałam wyjebane na wszystko ... nawet olałam fakt że spada mi ramię od sukienki :)
Tołstojowska Nadzieżna Matriosza Bugażejewa :) przed praca w oborze :):):):):)
no bydło w sumie na kolanach już nawet trzymam ;D

niedziela, 4 lipca 2010

proste i nieskomplikowane życie psa

Kwintesencja psiego jestestwa :
-pobiegać,
-pospać,
-zjeść
:)
proporcje zależą już od indywidualnych zapotrzebowań danego osobnika ale z zasady wygląda to zawsze tak samo ---->
01. pobiegać02. pospać :)03. nasycić swoje wewnętrzne ja odrobiną sztuki .. myślę że tutaj można się zgodzić iż to zaliczamy do kategorii "zjeść"
..i wracamy do "pospać" :)A tu nawet mamy doskonały przykład połączenia pozycji 3 czyli zjeść* razem z pozycją 2 czyli pospać
:)

*zjeść - autor komentarza pragnie zwrócić uwagę na bohatera drugiego planu czyli nieszczęsne pojemniczki po jogurcie które zostały skonsumowane jak to się mówi na pniu ;) obiekt pożerający jak widać nie miał nawet siły po swym brutalnym akcie oddalić się z miejsca i bezczelnie legł pośród dowodów zbrodni, co nie dziwi autora komentarza albowiem tego dnia było wręcz nieprzyzwoicie ciepło a taka pogoda w zupełności tłumaczy polegiwanie gdziekolwiek nawet tu i tam.. zwłaszcza tam :) tym bardziej że tu było już zajęte...


143. Pies stanowi integralną część kołdry, zostało to udowodnione i nie podlega dyskusji
143.a) bardzo ciepłą i nieco podlizującą stopy kołdrą ale jednak kołdrą
143.b) niezastąpioną w zimowe wieczory i niezwykle upierdliwą jeśli mówimy o lecie...
144. Kot stanowi integralną część poduszki, tego faktu nie zmieni ani pies udający kołdrę ani człowiek korzystający z poduszki
144.a) poduszką włochatą, ciepłą, liżącą...
144.b) proszę brać pod uwagę że nagłe ruchy głową mogą powodować pewne...zadraśnięcia się w miejscach wyjątkowo takich zadraśnięć nielubiących...
145. zarówno kot jak i pies działa jak bumerang, a wszelkie próby udowodnienia że nie są kołdrą/poduszką kończą się tym że one i tak wracają .. i zapewniam że mają więcej cierpliwości we wracaniu niż Ty w zrzucaniu ich z pozycji upatrzonych- jednym słowem daruj sobie, pogódź się z tym i po prostu przywyknij.
146. Im szybciej przywykniesz tym szybciej opracujesz strategie nie ruszania głową i nogami :) oraz jak unikać ciepła z futra czyli 103 sposoby jak odwinąć nogę z pod psa i jak dyskretnie nie urażając uczuć kota zsunąć się z jego brzucha :D
ps o ile z psem się uda, kot zawsze się spostrzeże że "niechcący spadłeś z jego futrzanego podgłówka..biedactwo.." i natychmiast naprawi to niedopatrzenie wszak na pewno gdybyś nie spał sam byś się na nim znowu położył, ale nie martw się kot czuwa!
:)