piątek, 16 października 2009

Landrynkowe nasilenie słodkości


Tak wygląda ZATOKA jak jest sztorm na Bałtyku. Plaża zniknęła, pozostał skrawek wydmy na której stałam. Woda biała od piany, siarczyście chlapie, po 5 minutach prób ustania, wracałam cała mokra :)
I taki właśnie mam widok z budynku w którym pracuję :D
--> pic. 4 Pepik :) żeby Mu osłodzić zasypaną małopolskę :)

Słodzizna w pełnej krasie :)

A Pies?
Psa dziś nie ma za karę.
Zjadła mi sucza podła :
-stanik(znowu)
-okulary preciwsłoneczne
-pomadkę neutrogeny
-kolejne buty!
-jeszcze jedne buty!
-nowe kapcie! (3 para już)
-skarpetek już nawet nie liczę...

I to wszystko jest możliwe w ciągu zaledwie nie więcej jak 3 godzin..
... to jest niemożliwe.. ten ten.. p i e s ma jakiegoś skila
.... trzeba ją było nazwać niszczarka...
heh


tak
tak
kocham ją nadal
idę jej dać buziaka bo właśnie śpi i coś chyba goni przez sen.. ooo co za słodziak../ tu następuje chwila w której autor rozczula się nad swoją mega niszczareczką.. o słodkich brązowych oczach i tym przesłodkim pysiaczku ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz